in Fraszki
18. 06. 02
posted by: Andrzej Curyło

Przyszła wiosna,

wszystko rośnie,

lecz niektórym,

po botoksie.

in Ludzie
18. 05. 26
posted by: Urszula Wojnarowska-Curyło

Dobrze, że jest taki dzień jak Dzień Mamy. Mogę popatrzeć, ile zawdzięczam swoim dzieciom. Jakbym ich nie miała, może byłabym ociupinkę zamożniejsza, ale z pewnością uboższa o wiele bezcennych wspomnień.

Pamiętam na przykład jak mój mały synek, może wówczas 3 i pół roczny ubierał choinkę. A że był właśnie małym chłopczykiem, to wszystkie choinkowe świecidełka zawiesił na takiej wysokości, do której mógł dosięgnąć. I mieliśmy raz taką choinkę ubraną „miejscowo”.

Pamiętam, także z tamtego okresu, jak mój niejadek na stołówce szkolnej zaniósł kompot pewnemu starszemu panu. Gdy spytałam czy podając powiedział: proszę, moje dziecko zdziwione odparło: ten pan wziął bez proszenia.

Pamiętam jak moje dziecko wyszło z dzieciństwa i przestało chcieć chodzić ze mną za rękę. W drugim tygodniu nauki w pierwszej klasie.

Pamiętam jak 1 listopada w V klasie synek zadeklarował, że on dziś to się pomodli za Juliusza Cezara, bo już nikt tego nie robi.

Pamiętam jak nasza córka lat blisko cztery, osóbka mieszkająca razem z nami i ze sporym i wielkiej łagodności rottweilerem, zobaczywszy jamnika naszych znajomych zakrzyknęła: o myszka!

Przypominam sobie pewną wigilię i prezent pod choinką dla niej: wymarzone narty. Powiedziałam, że nie wolno tam zaglądać, bo prezenty mogą zniknąć. I w połowie kolacji Ania zalała się łzami, bo narty … zniknęły. Choć przysięgam nikt ich nie dotknął, ale ona zerknęła, a że wierzyła bezgranicznie w każde słowo, to …

Pamiętam naszą pierwszą (z pięciolatką) podróż do Bułgarii, na wczasy. Odjechaliśmy 20 km od domu i się zaczęło: daleko jeszcze? A po powrocie taka jej konkluzja: aleśmy się zmęczyli tymi wczasami!

Dlatego w tym dniu dziękuję moim, no dobra- naszym Dzieciom, że są. Bez nich wiele rzeczy i spraw byłoby kompletnie bez wartości.

                                                                                          Wasza mamuś

in Fraszki
18. 05. 25
posted by: Andrzej Curyło

Chociaż wymiarami marny,

ale za to jest figlarny.

in Fraszki
18. 05. 11
posted by: Andrzej Curyło

Zbliżają się wybory,

pora do pokory.

18. 04. 22
posted by: Urszula Wojnarowska-Curyło

Proszę Państwa, eseju dziś nie będzie. Usprawiedliwieniem jest jedno słowo: Cortez. Zamieszkało z nami psie dziecko, siedmiotygodniowy owczarek niemiecki. Szaleństwo zupełne. Zwierzęca część rodziny pogodzona, a nawet ze wskazaniem na akceptowanie. Uzależnieni od tej rasy mówią, że są psy i są owczarki. Przekonamy się. Póki co obserwujemy się bacznie. Trzymajcie kciuki.

in Fraszki
18. 04. 21
posted by: Andrzej Curyło

Zwiedziła nie jeden szop,

chcąc kupić hula hop,

jednak problem w tym tkwił cały,

wszystkie szczelnie pasowały.

in Fraszki
18. 04. 20
posted by: Andrzej Curyło

Kiedy już wszystkie ciuchy

w walizę upchała,

on do niej z zapytaniem:

- Będziesz mnie zdradzała?

I czeka odpowiedzi z otępiałym wzrokiem.

W końcu ją uzyskał:

- Nie jestem prorokiem.

in Fraszki
18. 04. 15
posted by: Andrzej Curyło

Pomnik dla jednego?

Naród ma się sprężyć

postawić pomnik dwóm

co ukradli księżyc.

in Fraszki
18. 04. 14
posted by: Andrzej Curyło

Taka myśl mi w głowie świta:

dwa miliony na Caritas?

Ale mam spokojną głowę,

nagrody były celowe.

in Ludzie
18. 04. 10
posted by: Urszula Wojnarowska-Curyło

 

„Łatwo jest kłamać za pomocą statystyki, ale trudno jest mówić prawdę bez niej.”, tak przekonywająco stwierdził szwedzki matematyk A. Dunkels A z drugiej strony Winston Churchill podobno powiedział: „ Nie ufaj żadnej statystyce, której sam nie zmyśliłeś”. Akurat w tym przypadku, rzekome powiedzenie Churchilla zastosowania nie ma.

Zapytasz: co cię naszło, że zapuszczasz się w rejony zbliżone do matematyki?

Powód jest i to nie błahy. A nawet są dwa takie powody. Dla jednych okolice 10 kwietnia to obchody całkiem innych uroczystości. A dla mnie? Tak się składa, że w tym czasie zaczął swe istnienie nasz blog Loqueris. To zaledwie jego pierwsze urodziny, ale daje słowo, nie spodziewałam się, że tak regularnie (no prawie ;-) ) będziemy się spotykać.

Ostatnie zdarzenia w moim życiu sprawiły, że straciłam nieco tempo i cykliczność blogowania. Nawet przemknęła mi taka myśl, że może projekt pod nazwą, która prawie nikomu nic nie mówi,powinnam zamknąć. I tu przyszła mi z pomocą..... statystyka. Może i jest kulawa, pewno się często myli, nie bierze czegoś ważnego pod uwagę, ale czy Ty wiesz, że przez minione 12 miesięcy pojawiło się trochę ponad 150 publikacji. A na stronach Loquerisa gościliśmy 31561 otwarć, czytań, wejść- jak chcesz nazwij. Zatem statystycznie było to około 86 odsłon dziennie.

Najczęściej wchodziliście w Andrzeja fraszki, o co bynajmniej nie jestem zazdrosna. Sądzę, że to czyjeś żony sprawiły, że fraszka „Na męża” ,od początku lipca 2017 roku, jest niepokonana i obecnie dziarsko zmierza do sześciuset odsłon. Podobnie „Słowo męża” jest fraszką, która znalazła Wasze uznanie. Czyżbyście, drogie Panie, znalazły coś znajomego w ich treściach?

Cieszę się, że i moje eseje znajdują swoich czytelników. Przyznaję, lubię i ja „ Przez różową szybkę” czy „Odmładzające pisanie”. Mini seria logopedyczna także zyskała Waszą uwagę.

Cieszę się, że od czasu do czasu można popatrzeć na obiekty Stacha Dybicha lub zatrzymać się nad poezją Uli Rędziniak i Stasi Kucab. Chciałabym wrócić do „Tanich historii”, bo mnie bawią czy też do psich fascynacji Ewy Frankiewicz.

I ta statystyka to drugi powód dzisiejszego spotkania. Jestem zaskoczona, trochę wzruszona, części z Was, naszych Czytelników, nie znam osobiście, ale dziękuję, że Wam się chce czytać i że chcecie czytać na Loquerisie, czasem komentujecie, czasem wystarczy, że myślicie o tym co przeczytaliście.

Powiem Wam coś: fajnie jest pisać bloga.

A co tam? Dumna jestem z Loqueris. Wolno mi przecież.