Co za czasy?

22. 07. 10
posted by: Urszula Wojnarowska-Curyło

 

Zapewne nie jestem jedyną, która się dziwi. Wręcz uważam, że dziwienie się świadczy o braku obojętności dla otoczenia. Jest potrzebne dla rozwoju własnego oraz do nie nudzenia się z sobą. Jest w życiu niezbędne. Nie za bardzo wiem jak Ci, miły Czytelniku, o tym mówić, ani czy Cię to w jakimkolwiek stopniu interesuje. Od wielu lat dziwi mnie moda, a raczej chęć ubierania się jak ktoś/ coś każe lub tak, by wyglądać jak co drugi, trzeci, dziesiąty przechodzień. Nie pojmuję osób, których nie ogarnia dreszcz, nie, nie ekscytacji, ale wręcz, najlżej nazywając- niechęci do wieszaka, na którym są np. ubrania tego samego fasonu i koloru w rozmiarze od 32 do 60. Gdy słyszę słowa : „znakomicie się to sprzedaje” lub wręcz: „ sprzedałam tego wzoru mnóstwo” wiem, że to nie jest coś dla mnie. Ale pewno postawa moja wynika z faktu, że mnie kompletnie nie obchodzi, czy mój strój, bądź fryzura się komuś podoba, czy nie. Ja się mam w nim dobrze czuć i tyle w temacie. Podobnie również, nie rozumiem tendencji do zatrudniania specjalistów od ergonomii w kuchni, czy w mieszkaniu, projektantów ogrodów i wnętrz, którzy wiedzą lepiej od właściciela. Przecież to ja wiem co lubię, a z czym, w czym, się źle czuję. I ja wiem czy wolę, by lodówka była pod ręką, albo czy pod ręką chcę mieć kuchenkę. Nie mówiąc o tym, że jak patrzę np. na te (niby) indywidualnie i (zawsze) pod klienta projektowane ogrody, z tą ścieżką wijącą się przez środek jak żmija, z tymi krzewami udającymi japoński bonsai, to mam skojarzenie z identycznymi twarzami kobiet, którym chirurg- plastyk „otwarł oko” i wypchał usta na wzór glonojada. Złośliwi powiedzą- nie stać cię, to wydziwiasz. Zapewniam, że nawet jeśli mnie stać, to najważniejszy dla mnie jest własny ślad w mojej przestrzeni. Coś, co stanowi o jej wyjątkowości. Taka „mojszość”.

Dalej, zastanawia mnie też, skąd wzięła się taka moda żeby mieć psa wielkości połowy kota. Moja córka ma dwa psy, jednego wielkości kota, a drugiego pełnowymiarowego dojczlanda. Kochamy tę naszą malotę już blisko 10 lat, ale wiemy, że Zumba to królewna, którą należy obsługiwać i chronić. Natomiast Cortez to pies, który za Anię oddałby bez wahania życie. Zatem, ludzie mają te maluchy, bo się nie boją, bo potrzebują przelać swoje uczucia, ale bez zobowiązań na zawsze, bo dziecko, to już całkiem inna odpowiedzialność..? Ja tylko pytam, bo przecież nie wiem.

Zaskakują mnie też mężczyźni i to nie tylko ci wprost z fotela barbera, dodatkowo z wytatuowaną jedną ręką. Ale także, będący żywą reklamą siłowni, panowie po 50-ce, pchający dziecięcy wózek wartości używanego auta, z partnerką w wieku córki z pierwszego związku, każde uzbrojone i zapatrzone w telefon Apple, a nieobecne duchem tu i teraz. Ja to myślę, że  wiek średni powinien sprzyjać odkrywaniu świata we dwoje i cieszeniu się własnym wsparciem. Nawet z facetem mającym jakiś brzuszek lub z kobietą bezskutecznie walczącą z pelikanami. Ale co ja tam wiem o prawdziwym życiu, zwykła małomiasteczkowa logopedka, bawiąca się w blogerkę.

Dziwi mnie, że ludzie pomagają obcym, często całkowicie bezinteresownie, a ręki do siostry czy brata nie wyciągną. Dziwi mnie, że często słucham zwierzeń obcych ludzi, ale oni swoim najbliższym tego pod żadnym pozorem nie powiedzą. Dziwi mnie brak potrzeby identyfikowania się z autorytetami lub w ogóle brak autorytetów, ich nieistotność. Dziwi mnie zdziwienie, że można coś robić pro bono, a do tego robić to porządnie. Dziwi mnie potrzeba wywyższania się, wyłącznie kosztem słabszego lub takiego, który na to pozwoli. Dziwi mnie praca bez pasji i to durne hasło” piątek, piątunio” , jakby życie miało polegać wyłącznie na oczekiwaniu na wolne od pracy chwile.

I wiele mam podobnych zdziwień. Lecz nieustająco się cieszę, że je dostrzegam, bo wciąż żyję życiem, a nie czekaniem na nie, niczym na Godota.