Za nami post. Jedni go przestrzegają, inni zachowują częściowo, kolejni zupełnie o nim nie myślą. W dawnej Polsce ta praktyka przestrzegana była bardzo rygorystycznie, bo nie jedzono nie tylko mięsa, ale także nabiału i cukru. Dni przed Wielkanocą obfitowały w przeróżne tradycje. Rozpoczynały się od Niedzieli Palmowej, na którą robiono własnoręcznie okazałe palmy. Ów obyczaj przetrwał także u nas, mimo nasilonych starań handlu, by sprzedać nam to, co palmę przypomina, a zrobiły małe, żółte rączki. W pobliskiej Pstrągowej do dziś święci się malutkie palemki, które później gospodarze wbijają na rogach swoich pól, jako symbol zwycięstwa nad śmiercią i potwierdzenie marzeń o urodzaju i dobrobycie. W południowej Małopolsce (skąd pochodzi mój mąż) do dziś są dość żywe i powszechnie praktykowane tradycje wielkanocne. W środę przed Wielkim Czwartkiem odbywało się wydarzenie zwane topieniem, wieszaniem, czy paleniem słomianej kukły Judasza. W Wielki Czwartek, początkiem ubiegłego wieku, także na naszym terenie, zwłaszcza wśród płci pięknej, popularna była kąpiel w tzw. wodzie krzyżowej. Było to miejsce, w którym krzyżowały się dwa strumyki, czy potoki. Należało się w tej lodowatej (bo przecież Wielkanoc to marzec lub kwiecień) wodzie wykąpać. Stanowiły owe ablucje gwarancję urody oraz to, że cały rok nie będzie się miało krost. Wodą krzyżową obmywano także krowy, przez co miały być zdrowe i dawać dużo dobrego mleka. W Wielki Piątek rankiem gospodynie sadziły czosnek, a przy dobrej pogodzie także groch. Tego dnia odbywał się również pogrzeb żuru i wieszanie śledzia. Czasem zdarzało się zakopywanie garnka z żurem posypanym popiołem, będącym symbolem postu, a niekiedy wystarczyło wylanie barszczu białego, który był codzienną potrawą przez minione 40 dni. Odbywało się też wspomniane wieszanie śledzia przez przybicie go do drzewa lub zawieszenie na grubym sznurze na przydrożnej wierzbie. Wierzba była tak symbolem mieszkania diabła, jak stanowiła pierwszego sygnalistę wiosny, obsypując się baziami już w jej pierwszych dniach. Wracając do śledzia, naturalnie była to kara za to, że przez 40 dni śledź „wygonił” mięso z domów. Nadmieniam, że niekoniecznie musiała to być prawdziwa ryba, mogła to być także jej postać z tektury czy z deski. W okolicach Baranowa Sandomierskiego, skąd pochodził mój tatuś, był taki zwyczaj, że w Wielki Piątek gospodynie piekły jak najwięcej podpłomyków zwanych u nas proziakami, bowiem uważano, że tyle dusz się uwolni z czyśćca, ile tych placków gospodyni upiecze. Wielka Sobota to dzień błogosławieństwa, czas oczekiwania na zmartwychwstanie i wciąż jeszcze czas żałoby. Należało powstrzymać się od prac niekoniecznych, w tym absolutnie od rąbania drewna. W kościele katolickim tego dnia święci się wielkanocne pożywienie oraz ogień i wodę. W przystrojonym gałązkami bukszpanu koszyku powinny się znaleźć: baranek z chorągiewką jako symbol Zmartwychwstałego Chrystusa, chleb stanowiący nasze podstawowe pożywienie, którego nigdy nie powinno nam zabraknąć, sól czyli symbol zachowania od zepsucia, mająca też właściwości oczyszczające, masło, zmielony ,czarny pieprz symbolizujący gorzkie zioła, ocet – na pamiątkę napoju podanego Chrystusowi na krzyżu, chrzan przypominający gorycz Męki Pańskiej, zdobione jajka, pisanki, kraszanki, będące symbolem odradzającego się życia i płodności oraz wędliny, kiełbasy, ciasta mówiące o czasie świątecznego dostatku.
Noc przed Wielką Niedzielą to, jak czytałam w etnograficznych źródłach i rozmawiałam z tymi co tak pamiętają, jak wiedzą z całą pewnością, szaleństwo z wyciąganiem wozów na dachy i zamalowywaniem okien wapnem z sadzą. Wielkanoc rozpoczynało uroczyste, niedzielne nabożeństwo,(w naszym mieście od świtu poprzedzane hukiem petard) rezurekcja, kiedyś trwająca nawet 3 godziny, dziś zdecydowanie krócej. Dopiero po powrocie z kościoła wolno było jeść. Ale najpierw każdy z domowników powinien zjeść ...kawałek korzenia chrzanu, zabezpieczając się w ten sposób na cały rok przed takimi chorobami jak ból brzucha, kaszel, katar czy bóle zębów. Obchodząc Święta Wielkanocne czcimy zwyczaje, które w naturalny sposób wiążą się ze sferą ludowości. Celebrujemy tradycję bliską nam od naszego „zawsze”. Cieszymy się zwykle tym, że odradza się i rozkwita natura stanowiąc symbol nadejścia lepszych i piękniejszych dni. Przyjście wiosny traktujemy jak powrót Nadziei, która jest nam zawsze potrzebna.