Dzień Matki - zastanawiałaś się kiedyś Czytelniczko jaką jesteś mamą? Każda z nas, mam, zapewne ma wobec siebie różne zastrzeżenia, każda jest mamą innego etapu życia swojego dziecka. Ale wszystkie przyznamy, że pojawienie się potomstwa, stawia życie nas, kobiet, na głowie. Nawet jeśli mamy oparcie w zaangażowanym ojcu naszych pociech, nawet jeśli nie mamy parcia na porównywanie się z wystylizowanymi na idealne celebrytkami- mamami. Zwykle młodzi ludzie szybko dają się wkręcić w slalom dorosłego życia, zresztą kto ich pyta o zdanie? Chcesz mieć dach nad głową? Kredyt. Chcesz mieć auto/ auta? Kredyt. Koszty życia coraz wyższe. Chcesz zapewnić dzieciom wiedzę i umiejętności (które kiedyś zapewniała szkoła np. wiedzę z matematyki, biologii, język) – korki. Wiem co mówię. Chodziłam na angielski, niemiecki do pani Kawowej, bo chciałam, a nie dlatego, że inaczej nie zdałabym tego czy owego dzięki wiedzy ze szkoły. Mój brat dostał się na medycynę w oparciu o wiedzę z liceum, bez minuty korepetycji, a konkurencja wcale nie była mniejsza niż obecnie. Ale do brzegu, miało być o mamach. Skończyły się czasy intensywnych kontaktów społecznych, teraz wertujemy media społecznościowe podglądając to, co w nich udostępniają nasi znajomi, a udostępniają coś, co da się zamknąć w pudełku z nazwą „sukces”. Jak dziecko, to bez zarzutu ubrane lub z osiągnięciem w zakresie..., jak zabawa to w najlepszym otoczeniu, jak wyjazd, to w interesujące, niebanalne miejsce. I jak tu nie dotykać problemu wypalenia siebie jako rodzic. Bo: raty trzeba płacić, mody nie dogonisz, gdyż albo figura nie taka, albo portfel nie pozwala, dziecko akurat niczego spektakularnego nie osiągnęło, czyli – jak tu taki sukces sprzedać na forum rodzicielskim?
Na nic zdają się apele o skupienie się na relacji z dzieckiem i mówię to od lat zawodowo obserwując ich uwiąd. Często jestem pierwszą osobą, która mówi do rodzica „ synkowi oczko ucieka do środka, proszę się skonsultować z okulistą”, „ córeczka ma wadę zgryzu, proszę sprawdzić czy śpi z zamkniętą buzią”. Nie chcę powiedzieć, że wszystkie mamy i tatowie zaniedbują swe obowiązki rodzicielskie, ale chcę zwrócić uwagę na fakt, że nierozwiązanie problemów rośnie z czasem i podobnie jak dziecko z czasem rodzica przerasta.
Moje pokolenie jest ostatnim, które lubi rozmawiać i ma taką w tym zakresie potrzebę. Które jeszcze w swej masie, bo są niechlubne przykłady, że wcale tak nie jest, idzie na spacer nie dlatego, że aplikacja mu przypomina. Wie, że się wyspało, nie dlatego, że smartwatch mu wyliczył ile, jakiej fazy snu miał minionej nocy. Technika przenika nasze życie i mówi co dla nas dobre, nie my o tym decydujemy, ale jakaś sztuczna inteligencja. Ale ona nie zna takich głęboko ludzkich uczuć jak zachwyt, tęsknota, poczucie wspólnotowości i odpowiedzialności bezinteresownej za drugiego. Nie dajmy sobie tego zabrać tylko dlatego, że ani na tik toku, instagramie czy facebooku nie da się tych emocji prawdziwie pokazać.